Sama nie wiem co chciałabym tym postem uzyskać, rant na polskie szpitale i bezradność

Cześć r/polska, Szukam jakichkolwiek informacji. Sama już nie wiem, gdzie się udać. Moja ciocia mieszka w Polsce (Lubelskie), a ja jestem za granicą.

Mąż cioci przeszedł „zwykłą” operację na woreczek żółciowy. Przed zabiegiem był to człowiek aktywny fizycznie, chodzący i funkcjonujący normalnie. Po operacji jednak stał się całkowicie leżący, z minimalnym kontaktem, bezwładny, a rehabilitacja w szpitalu daje minimalne efekty.

Lekarze raz mówią, że wyślą go do ośrodka rehabilitacyjnego, a innym razem, że nic z tego nie będzie. Dla wyjaśnienia, lekarze sami przyznali, że popełnili błąd podczas operacji. Ciocia nie dostaje żadnych informacji na jego temat, nie wie, co się z nim dzieje. Lekarze nic nie mówią co będą z nim robic… Sytuacja jest dramatyczna, tym bardziej, że ciocia mieszka sama i opiekuje się także babcią, która mieszka obok.

Nie wiem, co mamy robić. Było sugerowane, że powinniśmy starać się o ZOL. Zgadzam się, bo sama ciocia sobie nie poradzi… Z drugiej strony, gdziekolwiek byśmy się nie dzwonili, nie ma miejsc, a lekarz wciąż nie zgadza się na wystawienie skierowania do takiego ośrodka. Cały czas pojawiają się te same przeszkody. Ze względu na brak odruchu połykania, wujek będzie miał jutro operację wstawienia rurki żywieniowej do żołądka. Wujek się dusi, jest ciągle pod tlenem, a mimo to planują go wypuścić do domu.

Boję się, że wypuszczą go w takim stanie, bez żadnego przygotowania. Tak samo stało się z moim teściem, gdy z nowotworem leżał w szpitalu – nagle go wypuszczono, transportem do domu, położono na sofie, bez jakiejkolwiek pomocy. Chciałabym uniknąć takiej sytuacji.

Kuzyn z innej części Polski kontaktuje się z rzecznikiem praw pacjenta, ale niestety sprawa idzie bardzo powoli. Nie wiem, co robić, nie wiem, gdzie się udać, a wszystko jest dla mnie ogromnym stresem. Moja ciocia mieszka sama, więc naprawdę czuję się bezradna. Nie wiem gdzie tu uderzyć i jak ta sprawę ugryźć. Sorry za długi post, ale kurczę już chyba naprawdę jestem zdesperowana bo nikt nie chce nam pomóc…